Trzy tygodnie poszukiwań doprowadziło do odnalezienia raju nie w kurortach turystycznych Punta Cany, ale w odległych krańcach Dominikany przy granicy z Haiti. Urzeczywistniły nam się bezludne plaże, kaktusy i my odziani w stroje Adama i Ewy, a dookoła nas krążyły tylko ryby w turkusowej wodzie. Stanęliśmy oko w oko z krokodylem oraz stadem zgłodniałych iguan, które jadły nam z ręki. Śledziliśmy gody humbaków na przybrzeżnych wodach Samany i słuchaliśmy ich zalotów. W miastach podążaliśmy śladami Kolumba oraz namiętnie graliśmy z tubylcami w domino. Wieczorem słuchaliśmy głośnych dźwięków merenge, jedząc pyszne empanadas oraz zakrapiając je rumem lub mamajuaną. Tak zapamiętaliśmy Dominikanę. Taką pokażemy Wam…
Gua gua, rum i domino czyli Dominikana wzdłuż i wszerz
