Mam na imię Marta i jestem uzależniona od… podróżowania.
Jednym z moich największych życiowych marzeń była podróż do Nowego Jorku.
Stare powiedzenie mówi, że jeśli wjedziesz na taras widokowy słynnego Empire State Building, twoja noga już więcej w Nowym Jorku nie postanie. Cóż… W moim przypadku to powiedzenie się nie sprawdziło. Miałam okazję być w Wielkim Jabłku już… trzy razy, a zimą 2019 roku zamierzam odwiedzić to miejsce po raz czwarty.
Co tak mnie zachwyciło w tym ponad 8-milionowym mieście?
Dla mnie Nowy Jork jest metropolią różnorodności. Sam Manhattan – chyba najbardziej znana amerykańska dzielnica, podzielony jest na przeszło 20 dystryktów lokalnych.
I tak z nowojorskiego „starego miasta” Battery Park jest rzut beretem do finansowego okręgu Wall Street. Gdy zboczy się z eleganckiego Soho, można trafić do graniczącego z nim Chinatown, gdzie chińska nacja stworzyła swój własny świat, gdzie nie usłyszysz języka angielskiego, chyba że sam zagaisz rozmowę w tym języku. Z chińskiej, gwarnej dzielnicy niedaleko jest do miejsca, gdzie możesz poczuć się jak w prawdziwych Włoszech, czyli Little Italy. Warto skierować się dalej na północ, do Greenwich Village i zobaczyć pozostałości po dawnej nowojorskiej bohemie, a stamtąd już bardzo blisko do hipsterskiej dzielnicy Chelsea.
Ale Nowy Jork to nie tylko Manhattan. To także mocno rozwinięty dziś Brooklyn, wciąż niebezpieczny Bronx, Queens ze swoim stadionem baseballowym i Staten Island, dokąd wciąż odpływa słynny żółty prom.
To miejsca, o których człowiek nie miał wcześniej zielonego pojęcia, takie jak Cloisters, czy historyczne miejsce Floyd Bennet Field.
W Nowym Jorku nie ma granic. To miasto o wielu twarzach. I nawet jeśli dzielnice różnią się między sobą, mniejszości narodowe mieszają, a miasto ma w sobie wiele sprzeczności, to i tak w całym tym chaosie, wszystko w magiczny sposób ze sobą współgra.
Serdecznie zapraszam na moje już drugie w Tam i powrotem slajdowisko, na którym podzielę się wrażeniami z podróży oraz zdjęciami z typowych, turystycznych miejsc, jak i również tych rzadko odwiedzanych. Będąc w tym mieście tyle razy, mając okazję mieszkać tam najdłużej dwa miesiące, miałam także niebywałą okazję zboczyć z trasy i… była to dobra decyzja. Pokochałam Nowy Jork jeszcze bardziej.